Rysy na zbroi mrocznego rycerza

Jerzy Biernacki
07.09.2015

Rekordowa liczba sprzedanych biletów oraz wielość najrozmaitszych nagród i nominacji sprawia, że raz jeszcze powracam do Nolanowskiej wizji komiksu o Batmanie.

Ale nie chcę tu już więcej powtarzać o specyfice Człowieka-Nietoperza wobec innych komiksowych superherosów, o trwających dekady trudnościach z przeniesieniem komiksów na ekran czy o moim dystansie do tradycyjnego amerykańskiego komiksu. O tym wszystkim pisałem przecież stosunkowo niedawno. Skupię się na samym filmie Mroczny Rycerz.

Film zresztą podobał mi się – i czasu spędzonego w kinie nie uważam za stracony. Ale nie padam przed tym tytułem na twarz. I to nie dlatego, bym patrzył nań z wyżyn wzniesionych ongiś ze szpul z filmami Bergmana, Felliniego czy Antonioniego. Zawsze bowiem twierdziłem, iż nurt czysto rozrywkowy ma w dziejach X Muzy równie zasłużoną historię – a na wyliczenie legendarnych już twórców i tytułów miejsca by tu nie starczyło. Ale jednocześnie uważam, że skrajni entuzjaści sprawili Mrocznemu Rycerzowi niedźwiedzią przysługę, zaś Nolan prowadzi swą opowieść w dość niepokojącym kierunku.

Co do pierwszej kwestii. Mroczny Rycerz jest filmem dobrym, wciągającym, chwilami może nawet szokującym – ale przecież pozostaje filmem li tylko rozrywkowym, niczym więcej! To nie obelga. To stwierdzenie faktu. Jest baśnią. Zresztą baśniami dla dorosłych są tak de facto wszystkie sztuki narracyjne (powieść, komiks, film). Jednak poszczególne baśnie różnić się mogą od siebie zarówno wartością artystyczną (od arcydzieła po szmirę), stopniem realistyczności (od rekonstrukcji faktów po totalną fantazję), wagą poruszanych problemów (od zasadniczych pytań egzystencjalnych po pretekstowe błahostki). Te relacje mogą być najróżniejsze: możemy się autentycznie wzruszyć na dziecięcym filmie animowanym – i wzruszyć ramionami przy pseudorealistycznej telenoweli. Umieszczanie więc Mrocznego Rycerza, jak czynili to najbardziej egzaltowani komentatorzy, w jednym rzędzie z kryminalnymi dramatami wszechczasów – jest (jak stwierdziliśmy to zresztą w rozmowie z AlBertem) pomyleniem pojęć. Inną półką jest Ojciec chrzestny Coppoli, Dawno temu w Ameryce Leonego, gangsterskie filmy Peckinpaha, Gorączka Manna – a inną najlepszy nawet film o Batmanie. Powtarzam: to nie jest wartościowanie! To zwykłe klasyfikowanie gatunków... Akurat porównanie z Milczeniem owiec można dopuścić, gdyż to też totalna fantazja (postać Hannibala Lectera), aczkolwiek bardziej upozowana na realizm.

Co do drugiej kwestii. Już pisząc o pierwszym filmie Nolana zauważyłem odejście od wizualnej poetyki komiksu. W drugim zaś filmie zabrakło nawet klasycznego filmowego mroku a’ la Langowskie Metropolis – facet w stroju nietoperza grasuje w dość realistycznej (acz niekonwencjonalnie filmowanej) przestrzeni; design (chyba tego słowa użyliby koledzy z portalu Zakazana Planeta) z filmów Burtona jakoś mi bardziej pasował do tych czarnych skrzydeł. Powtarzam: podobają mi się filmy Nolana; ale obawiam się, iż w tej mało umownej scenerii Batman przestaje być bohaterem komiksowym, a staje się kimś w rodzaju alternatywnego Bonda (u mnie to skojarzenie pojawiło się dość późno, gdyż nie jestem bondomaniakiem – i widziałem zaledwie kilka filmów cyklu, jeszcze w epoce szału na VHS).

Z powyższymi kwestiami wiąże się też ocena oscarowej gry Heatha Ledgera. Zmarły aktor rzeczywiście stworzył postać ekspresyjną i wyrazistą – totalnie pojechaną, amoralną, cyniczną (nieuzasadnione niczym strzelanie w plecy wspólnikom, szczucie na siebie ludzi, lekceważenie przyziemnych korzyści). Jednak umieszczanie jego Jokera na szczycie piramidy filmowych potworów uważam (jak i AlBert) za zdecydowaną przesadę... Skoro już o aktorstwie: w obu częściach nowego Batmana Gary Oldman udowodnił, iż przekonująco potrafi grać również zwykłych, normalnych ludzi; mam też nadzieję, że Christian Bale – grający już nie tylko Bruce’a Wayne’a, ale też Johna Connora w nowej trylogii o terminatorach – odmówi rzekomej propozycji zostania kolejnym Bondem. Jest tak zdolnym aktorem, że szkoda by go było na poświęcenie się wyłącznie kinu akcji!

JPP

 


GFK, luty 2009

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie