Siły pierwotne

Mariusz Siwko
09.09.2015

Brytyjska spółka medialna ITV na jednym ze swoich kanałów rozpoczęła 10 lutego 2007 r. emisję serialu „Pimeval” („Siły pierwotne”). Pierwszy sezon liczył 6 odcinków, drugi (2008) 7 odcinków, a trzeci (2009) – 10. Wysokie koszty produkcji (animacje komputerowe!) spowodowały, że serial ucięto po trzecim sezonie – kończąc część wątków, ale pozostawiając głównych bohaterów w dość parszywej sytuacji.

Na szczęście we wrześniu 2009 r. ITV dogadała się z UKTV, BBC America i niemieckim Pro7 w sprawie nakręcenia dodatkowo 13 odcinków, które zostaną wyemitowane w 2011 r.

Niedawno pojawiła się informacja, że powstanie amerykańska kinowa wersja „Primeval”. Mówi się też o produkcji spin-off serialu, który działby się w USA. W skrócie o treści serialu: w Wielkiej Brytanii zaczynają się pojawiać anomalie czasowe, będące bramami do przeszłości i (jak później się okaże) również do przyszłości. Poprzez anomalie przedostają się zwierzęta (również dinozaury), które zagrażają miejscowej ludności. Trochę przypadkowo powstaje zespół (a później instytucja rządowa), który ma zabezpieczać anomalie i likwidować zagrożenia. I oczywiście tuszować wszystko, aby spokój ludu angielskiego nie został zakłócony.

Z odcinka na odcinek, z sezonu na sezon, serial był coraz lepszy i miał coraz większą oglądalność. Nie myślę tu o efektach specjalnych – animacja komputerowa od samego początku była na wysokim poziomie. Chodzi mi o grę aktorów i jakość scenariuszy. Cenię również ten serial za dowcip i „sympatyczność” bohaterów.  Zwracam jednak uwagę na dwa grzechy główne. Dlaczego anomalie pojawiają się tylko w Wielkiej Brytanii (czyżby echa splendid isolation lub specyfika UK typu mile, cale i ruch lewostronny)? Jakim cudem można zatuszować pojawienie się mamuta, który dewastuje samochody na 3 milach bieżących autostrady?

Zdarzają się również odcinki wyjątkowo głupawe, jak np. ten o starciu z krwiożerczym grzybem! Na szczęście nie jest tego zbyt dużo. Chcę podkreślić odwagę scenarzystów, którzy w trakcie serialu uśmiercają głównych bohaterów – jeden ginie od prozaicznej kuli, drugi zaś znika wskutek zmiany linii czasowej (co prawda wkrótce się znowu pojawia, ale jako zupełnie inna osoba).

Albo weźmy szwarccharaktery (oba zresztą płci żeńskiej). Początkowo nawet nie jest wiadomo, czy one są nasze, czyli dobre – czy też te złe. W końcówce trzeciego sezonu dobro zwycięża, a obie herodbaby mają bliskie spotkania z potworami. Ciekawe, kto będzie bruździł w 4. sezonie? Może któraś okaże się niedogryziona?
Tak czy inaczej – serial polecam!

Krzysztof Papierkowski

Informator GFK

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie