Terminator (y)- Oni dwaj i ta trzecia- czyli: Arnold S. w petli czasu

Maciej Piwowski
09.09.2015

Nie, tym razem na stronie naczelnego nie będzie recenzji (nawet „quasi"). O obu pierwszych Terminatorach pisałem we wstępniaku „Informatora" # 152, ze stycznia ubiegłego roku . Szczegółowo na temat T3 niech wypowiedzą się w tym numerze inni. Ja zajmę się tylko wybranym aspektem trylogii o elektronicznych mordercach: kwestią podróży w czasie.

Temat ten jest nader popularny w science fiction - poczynając od Wellsowskiego arcydzieła, a na wizycie zabójczej Terminatrix kończąc. Parafrazowany jest on zresztą na różne sposoby, np.: pętla czasu, czas rozwidlający się, niemożność takowej podróży... Pomysłowość pisarzy i scenarzystów zdaje się tu nie mieć granic!

W pierwszym Terminatorze mamy konstrukcję dość klasyczną. Czas zatoczył pętlę, ale się nie rozwidlił ani nie powstała jego inna wersja. Widz z roku 1984 ogląda opowieść sobie współczesną (główna część akcji toczy się w tymże roku), ale dowiaduje się o losach świata do roku 2029 (będącym w świecie tego filmu prawdziwą teraźniejszością). To z tego czasu przybywają morderca i obrońca. Dla nas - jest to przyszłość. Dla nich - nasz czas jest przeszłością. I dalsze losy właściwie wypełniają się, jak przeznaczenie: żołnierz zostaje ojcem Johna Connora, terminatorowi nie udaje się zamordować Sary Connor, wykonana zostaje polaroidowa fotografia ciężarnej Sary, „burza" nieuchronnie nadejdzie...

Klarowne i logiczne. Można się co najwyżej czepiać filmowego „warunku" podróży w przeszłość: tylko organizmy żywe (co uczyniło roboty „cyborgami"); ale nie wybrzydzajmy zbytnio - oby wszystkie filmy SF miały na tyle dopracowaną i sensowną fabułę!

W drugim Terminatorze pojawia się klasyczny „paradoks dziadka" (przypominam: ktoś cofa się w czasie i zabija swego dziadka, zanim ów doczekał się spłodzenia potomstwa; podróżnik w czasie nie rodzi się więc; ale skoro się nie rodzi - nie miał kto dziadka zabić...). A wszystko przez dążenie autorów do optymistycznego zakończenia (jak pisałem po premierze: najdroższy film w historii kina nie może „dołować" widzów!). Początkowo jest jeszcze OK - okazuje się dodatkowo, że to resztki podzespołów z mózgu robota-zabójcy umożliwiły ludzkości gwałtowny skok technologiczny w dziedzinie elektroniki i informatyki oraz zaszczepiły maszynom mordercze skłonności. Jednak - wszystkie te resztki zostają przez naszych bohaterów zniszczone przed ich „rozpracowaniem" (a terminator-obrońca poświęca się w akcie autodestrukcji). Nie będzie więc „sztucznego" skoku technologicznego, nie dojdzie do wojny maszyn z ludzkością, „burza" jednak nie nadejdzie.

Tak więc, w tym filmie, to nasz czas (tu już początek lat 90. XX w.) staje się prawdziwą teraźniejszością, a ukazana w filmie rzeczywistość przełomu lat 20. i 30. XXI w. - została „zdegradowana" do roli „najbardziej możliwego wariantu przyszłości" (który zresztą, dzięki akcji naszych bohaterów, się nie zrealizuje). Fajnie. Tylko... skąd wzięli się w takim razie elektroniczni zabójcy oraz ojciec Johna Connora? Z niebytu? A może z przyszłości (rzeczywistości) alternatywnej? Wtedy mielibyśmy wyraźną zmianę koncepcji czasu!

Znów nie mam zamiaru narzekać: Dzień Sądu Ostatecznego jest cudownym widowiskiem, a Schwarzenegger osiąga wyżyny swego aktorskiego talentu (o ileż trudniej przekonująco - i porywająco - zagrać „dobrego"!). Ale kontynuacji sobie nie wyobrażałem...

Zawarte w trzecim Terminatorze (może raczej: w trzeciej Terminator?) założenie, iż zniszczenie wzmiankowanych podzespołów jedynie opóźniło rewolucję technologiczną  - przywraca (paradoksalnie!) „równowagę": ów kolejny skok techniczny nie wziął się „znikąd", był niejako „przypisany" rozwojowi ludzkości (co koresponduje z jedną z tez Lema zawartych w Fantastyce i futurologii: że wątek wynalazku ginącego bezpowrotnie z wynalazcą jest sprzeczny z mechanizmem odkryć naukowych - na to samo, nieco później, zawsze wpadnie ktoś inny!). Ale może nie dzielmy już włosa na czworo: Bunt maszyn jest po prostu kawałkiem dobrej zabawy na końcówkę kanikuły!

JPP

GFK

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie