Wieje nudą, ale warto ją przetrwać. Seriale, które rozkręcają się powoli

Remigisz Szulc
23.10.2017

Przyzwyczailiśmy się już do tego, że współczesne seriale chwytają za gardło od pierwszej minuty i nie puszczają przez kilka kolejnych sezonów. Jest jednak sporo wybitnych produkcji, które zostały stworzone zupełnie inaczej. Napięcie narasta w nich powoli, a historia początkowo może się wydawać nudna jak flaki z olejem. To tylko pozory i test dla widzów, którzy najpierw zacisną zęby, a później będą zachwyceni. Przygotowaliśmy kilka interesujących przykładów.

Breaking Bad

Do dziś trwa wojna między fanami „Gry o Tron” a wyznawcami „Breaking Bad” o to, który z tych seriali bardziej zasługuje na miano najlepszego w historii. Jedno jest pewne: to dwie skrajnie różne produkcje. Historia Waltera White'a rozwija się powoli, można nawet napisać, że w żółwim tempie. Pierwsze odcinki są trochę zabawne, ale nie da się ukryć, że momentami także nudne. Warto jednak przeczekać chwile zwątpienia i dać temu serialowi szansę.

Po obejrzeniu wszystkich sezonów niemal każdego dotyka przejmujące uczucie pustki. Jak żyć bez obecności Waltera na ekranie telewizora? Dlaczego ta historia musiała się skończyć? Czy jakikolwiek serial dorówna „Breaking Bad”? Takie pytania pojawiają się w głowie widza i to jest najlepsza recenzja tego wybitnego dzieła telewizyjnego.

„Orange Is The New Black”

Temu serialowi bardzo pomagają znakomite recenzje. Gdyby nie one, to pewnie większość widzów odpuściłoby sobie jego oglądanie po pierwszych kilku odcinkach. Serial jest nudny, brakuje w nim wartkiej akcji, ale z czasem przychodzi zrozumienie dla tej koncepcji. Nie mamy przecież do czynienia z produkcją sensacyjną czy thrillerem. To serial obyczajowo, z elementami komedii a nawet tragifarsy.

„Orange Is The New Black” trochę się rozwleka, wiele scen jest irytujących i niesmacznych, ale jako całość ta produkcja zdecydowanie się broni. Znamienne, że serial bardziej podoba się kobietom, bo w końcu traktuje przede wszystkim o ich życiowych problemach.

„Bloodline”

To bardzo niedoceniony serial Netflixa, którego problem polega na tym, że wielu widzom trudno jest przetrwać śmiertelnie nudny początek. Jest jak u klasyka: „nuda, nic się nie dzieje”. Na szczęście do czasu. W pewnym momencie zaczynamy rozumieć, o co w tej historii chodzi, a wtedy napięcie już tylko narasta. Końcówka trzeciego sezonu jest już prawdziwą emocjonalną jazdą bez trzymanki i nie można się oderwać od telewizora.

„Bloodline” ma wiele słabszych momentów, ale jest naprawdę znakomitym serialem opowiadającym o mrocznych tajemnicach, które rujnują ludzi i nawet na pozór idealne rodziny. Zdecydowanie warto obejrzeć!

Jest wiele seriali, które początkowo nie budzą entuzjazmu widzów. Podobno „Breaking Bad” zaliczyło słaby wynik oglądalności pilota i decyzja o zaprzestaniu emisji wisiała na włosku. Dziś wiemy, jak ogromny byłby to błąd. Dlatego warto dawać drugie i trzecie szanse serialom.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie