Dialekt czy język kaszubski

Krzysztof Jagielski
05.09.2015

Wokół Kaszubów i ich mowy narosło sporo nieporozumień, a status kaszubskiego jest przedmiotem kontrowersji. Bywa też niestety, że strony toczących się sporów wykazują nadmierne i niepotrzebne zaangażowanie emocjonalne. Poniżej postaram się przedstawić zarys tej problematyki w sposób w miarę możliwości obiektywny.

Etnolekt, język, dialekt

Mianem etnolektu określa się w miarę jednolitą mowę jakiejś wyodrębnionej grupy etnicznej. Nie wdając się w szczegóły, wśród etnolektów można wyodrębnić języki i dialekty, przy czym języki są kategorią nadrzędną. Jak zaznaczono w innym miejscu, istnieje szereg kryteriów wyróżniania granic między językami. Najlepszym z nich wydaje się być kryterium subiektywne. Dwa etnolekty uznaje się więc za dwa odrębne języki bądź za przynależne do różnych języków, jeśli istnieje między nimi bariera uniemożliwiająca porozumiewanie się użytkowników.

Taka właśnie bariera porozumiewalności niewątpliwie istnieje pomiędzy kaszubskim a polskim. Autorzy zagraniczni są więc jednomyślni i uznają kaszubski za język odrębny od polskiego (zob. np. Ethnologue). Niestety, większość językoznawców polskich prezentuje inne opinie. Albo jednoznacznie uznają kaszubski za dialekt polskiego, albo zajmują wygodne (dla siebie) stanowisko – bądź powstrzymując się od zabierania głosu w tej sprawie, bądź też twierdząc, że językoznawstwo nie może udzielić odpowiedzi na pytanie, czy uznanie etnolektu kaszubskiego za polski dialekt jest słuszne czy też nie.

Każda nauka, w tym i językoznawstwo, opiera się na pewnych założeniach, pojęciach i definicjach. Pojęcie język wydaje się być jak najściślej związane z istotą językoznawstwa, co widać choćby w nazwie tej nauki. Trudno nie być zatem zaskoczonym, że pewni językoznawcy nie mogą (lub nie chcą) odpowiedzieć na pytanie, czy coś jest językiem czy też nie jest. Wydaje się, że istnieją trzy źródła tej niewiedzy:

  • wykorzystywanie wielu kryteriów do określenia pojęcia język,
  • hołdowanie prymitywnemu autorytaryzmowi,
  • przyczyny pozanaukowe, w tym polityczne, wynikłe po części z mieszania pojęć język i naród.

Istnieją podejścia wykorzystujące przy określaniu pojęcia język inne kryteria niż wzmiankowaną wyżej subiektywną ocenę wzajemnej porozumiewalności. Ponieważ stosowanie różnych kryteriów może prowadzić do różnych rezultatów, nie jest to podejście metodologicznie poprawne. Różni badacze używając pojęcia język mogą w takim przypadku mieć na myśli zupełnie różne przedmioty badań. Bariera językowa jest rozumiana jako niemożność swobodnego porozumiewania się także w tzw. wiedzy potocznej. Wykorzystanie tego faktu przez naukę wydaje się oczywiste – w końcu to właśnie wiedza potoczna legła u podstaw wiedzy naukowej. Nauka nie powinna jej odrzucać tak długo, jak długo nie istnieją po temu istotne przyczyny merytoryczne lub metodyczne. W tym wypadku takich przyczyn nie widać.

Wątpliwości jednak wzbudzać wykorzystywanie do określania definicji przedmiotu badań kryterium subiektywnego. Okazuje się jednak, że są to wątpliwości pozorne. Nasz świat oparty jest bowiem na prawdopodobieństwie i niepewności, poza tym nie jest tak naprawdę obiektywnie poznawalny. Jeśli np. mówimy, że jakiś metalowy pręt ma dokładnie 20 cm długości, nie oznacza to, że wartość ta jest matematycznie dokładna. Ktoś robiąc pomiary długości tego pręta stwierdzi, że tak naprawdę to ma on 20,0002 cm, ktoś inny zaś stwierdzi, że tylko 19,9998 cm. Nie ma sposobu, aby wyznaczyć długość rzeczonego pręta w sposób absolutnie pewny. Jeśli mamy wierzyć, że nasz pręt naprawdę ma 20 cm, jedynym sposobem jest dokonanie wielokrotnych pomiarów i wyciągnięcie średniej, a więc zastosowanie metod statystycznych. Przeprowadzenie ankiety z wśród Polaków z zapytaniem, czy mowa Kaszubów jest dla nich zrozumiała, i wyciągnięcie z tej ankiety odpowiednich wniosków, niewiele różni się zatem od pomiarów długości metalowego pręta.

Autorytaryzm

Druga z wymienionych wyżej przyczyn, którą tu nazwano hołdowaniem prymitywnemu autorytaryzmowi, to nagminne acz bardzo naganne zjawisko w nauce, także (a może przede wszystkim) w językoznawstwie. Polega ono między innymi na głoszeniu stwierdzeń w rodzaju:
Jest tak a tak, ponieważ uważa tak znany uczony Iksiński.

Choć podpieranie się autorytetami uważane jest niestety w opinii potocznej za metodę właściwą, w gruncie rzeczy jest ono niczym innym jak przyznaniem się do własnej niewiedzy i do ignorowania wszelkich znanych argumentów za i przeciw. Metoda taka byłaby doprawdy godna polecenia średniowiecznym scholastykom, ale nie uczonym zarania III tysiąclecia. Godne natomiast pochwały byłoby pozornie podobne stwierdzenie:
Znany uczony Iksiński przedstawia przekonujące argumenty, że jest tak a tak.

W rzeczywistości zdarza się jednak, że zarówno Iksińscy obywają się bez argumentów, ograniczając się do własnego autorytetu, jak i że ich komentatorzy nie zadają sobie trudu cytowania przytoczonych argumentów, uznając za wystarczające podanie nazwiska badacza głoszącego omawiany pogląd. W przypadku problemu kaszubskiego nie dziwi zatem, że część osób wypowiadających się w tej sprawie nie przedstawia żadnych argumentów poprzestając na zacytowaniu swoich znamienitych poprzedników. Ewentualnie twierdzi, że problem jest nierozwiązywalny – dobierając odpowiedni zestaw niezgodnych definicji języka można zawsze łatwo uzasadnić takie stwierdzenie, a przy tym ani nie wystąpić jawnie przeciw logice argumentów, ani nie narazić się tzw. uznanym autorytetom. W tym miejscu zaznaczę, że tego typu rozterek nie mają zwykle uczeni zagraniczni badający kwestię kaszubską. Nie wynika to z niedostatecznej znajomości faktów, ale z niezależności od ich polskich poprzedników.

Język a naród

Trzecim źródłem problemów w kwestii wyznaczenia granic językowych polszczyzny jest mieszanie czysto lingwistycznego pojęcia język z pojęciem zupełnie innej natury. Jedna z encyklopedii określa naród, bo właśnie o tym pojęciu mowa, jako grupę ludzi:

  • mających określoną, wspólną historię,
  • mających wspólną kulturę,
  • mających wspólny język,
  • żyjących na określonym, wspólnym terytorium,
  • prowadzących wspólne życie ekonomiczne,
  • o określonej świadomości narodowej jej członków.

Wydaje się, że kryterium ostatnie (znów subiektywne!) jest tu najważniejsze. Inne kryteria wydają się mieć charakter względny, a więc pomocniczy. Niektóre wydają się jednak być dość istotne. Trudno sobie zwłaszcza wyobrazić wspólnotę ludzi mówiących różnymi językami. Zdarza się, że istnieją narody kilkujęzyczne (Belgowie czy Szwajcarzy), są też przypadki używania jednego języka przez kilka narodów (np. Niemców i Austriaków). Wydaje się więc, że najgorszym wypadku członkowie jednego narodu mogą używać jednego z języków znajdującego się na zamkniętej liście obejmującej kilka pozycji.

Nie będę tu analizował szczegółowo np. przypadków potomków emigrantów, którzy nie znają języka swych dziadów, a mimo to kultywują odziedziczone tradycje. Wydaje się, że trudno tu jednak mówić o faktycznej przynależności tych ludzi do jednej wspólnoty narodowej z tymi, którzy pozostali w starej ojczyźnie. Aby bowiem komunikować się z nimi, znajomość języka jest po prostu konieczna. Osoby takie przekonują się zazwyczaj, że muszą go opanować i często faktycznie to robią.

Przez lata utarło się, z powodów politycznych, mówienie o Polsce jako o państwie jednonarodowym, w którym każdy mieszkaniec musi czuć się Polakiem. Przyjmowano także, że wszyscy mieszkańcy Polski muszą uważać język polski za ojczysty. Założenia takie były jednak najwyraźniej pozbawione jakichkolwiek podstaw.

Żaden chyba naród nie jest monolitem. Czasami można uważać się za członka dwóch narodów jednocześnie. Zdarzało się tak np. w przypadku polskich Żydów. Prawie zawsze w obrębie narodu formują się różne regionalne grupy zachowujące tak poczucie własnej odrębności, jak i wspólnoty z innymi grupami. Rzeczą także chyba dość znaną jest fakt, iż np. wśród mieszkańców Górnego Śląska istnieje świadomość własnej regionalnej odrębności, ale jednocześnie zdecydowana większość Ślązaków uważa się za Polaków.

Jak obraz ten przedstawia się na Kaszubach? Niektórzy sugerują, że Kaszubi nie uważają się za Polaków. Z literatury wynika jednak obraz odmienny, podobny do tego, jaki występuje na Śląsku. Gdyby jednak nawet większość Kaszubów nie czuła się Polakami, nie miałoby to żadnego związku ze statusem ich mowy, a więc zagadnieniem czysto językoznawczej natury. Nawet w takim skrajnym wypadku etnolekt kaszubski mógłby okazać się jednym z dialektów polskich. Podobnie gdyby wszyscy Kaszubi uważali się za Polaków, ich etnolekt mógłby okazać się całkowicie odrębnym od polskiego. Po prostu odrębność języka nie ma głębszego związku z poczuciem odrębności narodowej.

Ponadto świadomość przynależności do danego narodu przy zachowaniu znajomości lokalnego etnolektu prowadzi często do dwujęzyczności. Gdyby więc okazało się, że istotnie nie jest możliwe włączenie etnolektu kaszubskiego do języka polskiego, nie musiałoby to prowadzić do automatycznego wykluczenia Kaszubów z obrębu polskiego narodu. Nie widzę żadnej różnicy między mieszkańcem Zakopanego mówiącego na co dzień swoim góralskim dialektem i używającego języka literackiego w szkole czy w pracy, a mieszkańcem kaszubskiego miasta Brusy używającego rodzimego etnolektu i literackiej polszczyzny w analogicznych sytuacjach.

Cechy wiążące kaszubski z polskim

Jak wspomniano wyżej, część polskich językoznawców uważa kaszubski za jeden z dialektów polskiego. Pogląd taki prezentowany jest na ogół również w podręcznikach szkolnych – właśnie dlatego istnieją ludzie, którzy są wręcz zdziwieni jakąkolwiek dyskusją nad odrębnością kaszubskiego. Szkoła wpoiła im bowiem odmienny punkt widzenia. Nic dziwnego, że także w najnowszych publikacjach encyklopedycznych, choć wspomina się o Kaszubach, brak wzmianki o ich językowej odrębności.

Czy stanowisko takie jest uzasadnione? Przecież etnolekt kaszubski zdaje się brzmieć mniej zrozumiale dla użytkownika literackiej polszczyzny niż słowacki. Pozorne podobieństwo – lub jego brak – nie przesądza jednak o pokrewieństwie. Okazuje się bowiem, że kaszubski i polski łączy cały szereg cech językowych:

  wspólne cechy polskie i kaszubskie uwagi
Cechy północnosłowiańskie
1 jać trzecie – w pewnych końcówkach zjawia się pierwotnie ě, nieobecne w scs. płd. miały tu pierwotnie ę
2 na miejscu prasłow. arT-, alT- zjawiają się bądź roT-, łoT-, bądź raT-, łaT- w zależności od intonacji, np. pol. rola, równy, łokieć, ale radło, łakomy płd. mają tu ra-, la- we wszystkich przypadkach
3 dawna końcówka narzędnika -omъ została zastąpiona przez końcówkę -ъmъ (dziś -em, np. pol. wozem, miastem) w płd. zachowało się -omъ
Cechy zachodniosłowiańskie
4 prasłow. tj, dj dały pierwotnie c, ʒ, np. pol. świeca, miedza w płd. i wsch. jest č, št, ć itd.
5 zachowały się stare tl, dl, np. pletli, mydło we wsch. i płd.:
tl, dl > l
6 w wyniku II palatalizacji x pojawia się š, np. pol. mucha : musze w płd. i wsch. pojawia się s', np. ukr. musi, scs. musě
7 w warunkach II palatalizacji kv, gv zachowują się, np. pol. kwiat, gwiazda w płd. i wsch. pojawiają się cv, zv, np. ros. cvet, zvezda (cerkiewizm?)
8 w warunkach II palatalizacji sk daje šč, np. stpol. w Polszcze (dzisiejsze w Polsce jest analogiczne) w płd. i wsch. jest tylko sc
9 zanik l epentetycznego po wargowej, np. pol. ziemia w płd. i wsch. zachowuje l, np. ros. zeml'a
10 zwykle brak przejścia nagłosowego e- w o-, np. pol. jeden tak samo w płd.; we wsch. e- daje czasem o-, np. ros. odin
Cechy lechickie
11 prasłowiańskie TarT daje TarT lub TroT, np. stpol. karw, pol. i kasz. krowa tak samo w łużyckich; w innych językach TraT lub ToroT
12 prasłowiańskie ʒ pozostaje (kaszubskie uproszczenie do z jest b. późne) ʒ zwykle upraszcza się do z
13 prasłowiańskie g zachowuje się bez przejścia w h tak samo w dln.-łuż.; w grupie czes.-słow. i grn.-łuż. g > h
14 zachowane są samogłoski nosowe w innych językach PS ǫ, ę odnosowiły się
15 tzw. przegłos polski: przejście ě, e, ę w a, o, ą przed zębową twardą w innych językach sł. brak przegłosu (jest częściowo w dln.-łuż.)
16 stwardnienie ŕ, ĺ w r, l przed zębową twardą tak samo jak w łużyckich

scs. – staro-cerkiewno-słowiański, płd, wsch. – południowo- i wschodniosłowiańskie, cerkiewizm – wyraza zapożyczony z scs.

Zauważmy zwłaszcza cechy z ostatniej grupy. Pozwalają one ściśle łączyć polski z kaszubskim i przeciwstawić je czeskiemu, słowackiego i łużyckim. W każdym razie nie jest prawdą, że kaszubski jest po prostu jednym z języków zachodniosłowiańskich i nie jest genetycznie bliższy polskiemu niż czeski czy słowacki. Zwolennicy całkowitego oddzielenia kaszubskiego od polskiego nie mają więc absolutnie racji.

Grupa lechicka

Kaszub czy Kaszuba

Jak się okazuje, przedmiotem kontrowersji jest nawet sprawa nazwy mieszkańca Kaszub. O ile ustalona jest forma liczby mnogiej: (ci) Kaszubi, o tyle liczba pojedyncza wzbudza wątpliwości. Podczas gdy autorzy kaszubscy używają w polskich tekstach wyłącznie nazwy (ten) Kaszuba, wśród innych użytkowników polszczyzny dominuje, zwłaszcza w potocznym użyciu forma (ten) Kaszub. Nowy słownik poprawnej polszczyzny uznaje za poprawne obie te formy.

Uwaga: tutaj znajdziesz szereg linków do stron o języku kaszubskim. Polecam zwłaszcza zarys gramatyki kaszubskiej Pawła Szczypty.

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie