The Ring – krąg” („Ringu”). Japonia 1998. Reżyseria: Hideo Nakata - Oryginalny, czyli lepszy

Piotr Kowalczyk
09.09.2015

Oryginalny, czyli lepszy

Jeśli nie lubisz się bać, to nie oglądaj „Kręgu”. To jest najważniejszą rzecz, jaką można powiedzieć o horrorze. Wobec tego stwierdzenia bledną pewne niedoróbki (patrz niżej) i film jest warty obejrzenia. Niniejsza recenzja została oparta na wersji oryginalnej (z Kraju Kwitnącej Wiśni). Jeśli będziemy mieli czas, to zobaczymy remake (z kraju kwitnącego hamburgera) i przeprowadzimy analizę porównawczą.

Chmiel: Ja miałem okazję zobaczyć remake i muszę powiedzieć, że niestety jest nieco gorszy od oryginału. Przede wszystkim namiętne straszenie widza przy użyciu muzyki nie jest najlepszym rozwiązaniem. Można się uodpornić i wtedy reakcje są znacząco zmienione. W stosunku do wersji japońskiej zostały nieco zmienione motywy działania „złego” oraz wprowadzono pewne modyfikacje. Reszta to materiał na osobną recenzję. Początek filmu z dwoma nastolatkami zdawał się sugerować, że trafiliśmy na film zgoła innego gatunku. Wkrótce jednak napięcie zaczęło narastać. I trwało to przez cały film. Scenariusz filmu zachowuje zresztą klasyczną budowę tradycyjnego horroru: zawiązanie akcji poprzez śmierć w tajemniczych okolicznościach – ukazanie się głównego bohatera w życiu codziennym i wplątanie go w intrygę – ukazanie się przeklętego artefaktu, który jest kluczem do ratunku – próba wyjaśnienia źródła zła – wyścig z czasem w celu zatrzymania zła – powrót zła.  Ciężko mówić o stylu gry aktorów. Ekspertami od kina japońskiego nie jesteśmy, więc ciężko powiedzieć, co było brakiem umiejętności, a co kwestią stylu. W każdym razie aktorzy nie przeszkadzali w odbiorze filmu.

Chmiel: Choć to dziwne, szybko też przyzwyczaiłem się do tego, że nie rozumiem kwestii aktorów przed ukazaniem się tłumaczenia. Pewnym minusem była motywacja „złego” – mszczenie się na niewinnych osobach uważałem zawsze za słabe rozwiązanie, świadczące o braku wyobraźni u sce-narzysty. Z tym problemem wiąże się też kwestia powstrzymania klątwy. Pozostawia ono wiele do życzenia i znowu świadczy o braku wyobraźni. Chyba że te rozwiązania mają jakieś ugruntowanie w kulturze i mitologii japońskiej.

Chmiel: Co nie wydaje się zbyt prawdopodobne, ze względu choćby na urządzenia techniczne. Próba dogłębnej analizy po filmie zaczęła wykazywać pewne drobne problemy, więc ją zarzuciliśmy. Film był na tyle udany, że rozbieranie go na czynniki pierwsze tylko by nas negatywnie nastawiło. A przecież przeżyliśmy bardzo przyjemne chwile strachu.

Chmiel: I te chwile długo trwały!

Chmiel & Ceti
IGKF


„The Ring – krąg” („Ringu”). Japonia 1998. Reżyseria: Hideo Nakata. Scenariusz: Hiroshi Takahashi na podst. książki Kôji Suzuki „Ringu”. Zdjęcia: Junichirô Hayashi. Muzyka: Kenji Kawai. Obsada: Nanako Matsushima (Reiko Asakawa), Miki Nakatani (Mai Takano), Hiroyuki Sanada (Ryuji Takayama), Yuko Takeuchi (Tomoko Oishi), Hitomi Sato (Masami Kurahashi).

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie