Władcy ognia

Mateusz Nowak
09.09.2015

SPALENI ZE WSTYDU

Wiele złego można powiedzieć o filmie „Władcy ognia” (Reign of Fire). I zamierzamy powiedzieć, ile się da. Najsmutniejsze jest to, że samo pomysł na film jest ciekawy i zawiera duży potencjał – walka współczesnego człowieka z mitycznym stworem, jakim jest smok. Sam scenariusz ma jednak tak wielkie dziury logiczne, że nawet smok by przez nie przeleciał. W naszych rozwa-żaniach założymy, że smoki w przedsta-wionym kształcie mogą istnieć, takie już prawo fantasy. Ale nawet w tym gatunku musi istnieć pewna logika. Zacznijmy od tego, że smoki da się fizycznie zabić. W takim razie dlaczego siły zbrojne świata nie poradziły sobie z nimi na samym początku? Jest trochę mało wiarygodne, że przy użyciu artylerii przeciwlotniczej, pocisków samosterują-cych i innych środków współczesnej wojny nie udało się ogarnąć „epidemii” w zalążku. Kolejną dziurą w logice jest to, że dopiero po 20 latach odkryto, że smoki wzięły się z Londynu. Przecież to wszyscy wiedzieli!

Chmiel: I nawet było to powiedziane w filmie – ludzie zauważyli pierwszego smoka!!! No i dołóżmy do tego zakończenie – smoki zaczynają głodować, niedługo zginą. Ale jeżeli zabijemy jedynego (sic!) samca, to zatrzymamy je. Dlaczego? Pozostaną jeszcze setki samic, a przy braku żywności i tak nie będą mogły się wyżywić, czy wykarmić potomstwo. Jest to o tyle zabawne, że po zabiciu samca można wnioskować, że samice zniknęły. Dlaczego?

Chmiel: I jeszcze jedno – pytanie klasy „co było wcześniej”. Jeśli pierwszy uwolniony smok to samiec, to skąd wzięły się pozostałe? Jeśli zaś pierwszy uwolniony smok to samica, to dlaczego był tylko jeden samiec? Wykonanie też pozostawia wiele do życzenia. W filmie pląta się masa szczegółów, które nie mają absolutnie żadnego sensu. Kilka kwestii, które warto poruszyć, to:
– dlaczego w ludzkich osiedlach nie prowadzono hodowli podziemnej?
– jak to jest, że nikt nie wiedział, że zostało im 5 nabojów zapasowych?
– co oni zamierzali zrobić czołgom i transporterom opancerzonym za pomocą karabinów?
– skąd helikopter miał tyle paliwa, szczególnie po zniszczeniu reszty transportu?
– dlaczego zionięcie smoka, które nadtopiło czołg (!), nic nie zrobiło XXXX?
– jeśli smok był odporny na karabiny, to po co je nosili w ręku pod koniec filmu?

Chmiel: I przez większość scen walki ze smokami!
– triangulację (lub jak wolał tłumacz – trójkąt namiaru) stosuje się do namierzania źródeł fal elektromagnetycznych (np. fal radiowych), nie do mapowania terenu. Do zarzutów należy dołożyć beznadziejny kształt postaci. Pomiędzy XXX i YYY w ogóle się nie iskrzy, a powinno, na tym się przecież opiera ten film (aktywny vs. pasywny charakter).

Ceti: Przy okazji przemyco-no do filmu nowoczesną politykę: aktywne USA vs. pasywną Europę. W tym sporze wprawdzie jestem po stronie USA, ale uważam, że wsadzanie takich rzeczy do filmu tego typu jest co najmniej bez sensu.  Watek miłosny. Jaki wątek miłosny? Dała mu jodynę. Izabella Scorupco to pomyłka w tym filmie. To, że ona nie umie grać, już dawno zauważono. A to, że chodzi cały czas w kombinezonie lotniczym i jest umorusana smarem, odbiera jej ostatnie atuty. Motywacja postaci pozostawia wiele do życzenia. W sumie do życzenia pozostawia wszystko. „Wpuściłem go do zamku, bo widziałem jego oczy” (parafraza). „Poszedł zabić samca, choć przecież on miał rację”. „Zostawmy go w spokoju, to przeżyjemy”. Płakać się chce. Jest kilka elementów, które choć filmu nie ratują – na to jest za późno, to jednak przynajmniej umilają 100 minut upadku. Animacja smoków jest na bardzo dobrym poziomie, ale tego można się było przynajmniej spodziewać. Film byłby naprawdę zabawny, gdyby zrobili go twórcy Wiedźmina. Drugi pozytywny element to scenografia w zamku, która jest bardzo miła i nastrojowa. No i są trzy sceny, które zapadają
w pamięć:
– teatrzyk Gwiezdnych Wojen (i wtedy Czarny Rycerz powiedział „Jestem twoim ojcem”),
– manierka z wodą,
– XXXX zrobiony na krasnoluda Zabójcę Trolli.
W skrócie – Polsat albo TVN w końcu wyświetlą film, wtedy warto będzie go obejrzeć.

Chmiel: Rzadko nie mam ochoty nic pisać o danym filmie, ale ten był naprawdę poniżej wszelakich standardów.

Ceti & Chmiel
IGKF
„Władcy ognia” („Reign of Fire”) Reżyseria: Rob Bowman. Scenariusz: Gregg Chabot, Kevin Peterka i Matt Greenberg. Muzyka: Ed Shearmur. Zdjęcia: Adrian Biddle. Obsada: Christian Bale (Quinn), Matthew McConaughey (Denton Van Zan), Izabella Scorupco (Alex), Gerard Butler (Creedy).

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie